poniedziałek, 6 czerwca 2016

Bananowiec i juka

Najpierw może o bananowcu...
Chodzi o Musa Basjoo.... nie jakieś zwykłe. Takie, które w zeszłym sezonie ciepłym owocowało. W sposób naturalny później obumarło. Owoce nie wykształciły się do końca - zabrakło ciepłych dni na podwórku. Nie wyrzuciłem bananowca. Standardowo przez zimę stał w piwnicy z małą ilością światła i temperaturami ok. +10 stopni. Coś poszło jednak nie tak tym razem i zgnił. Może to taki efekt obumierania po owocowaniu. Ściąłem go do samej nasady niby-pnia. Wczesną wiosną trafił na podwórko gdzie kilkakrotnie doświadczał przymrozków. Nie dawał znaku życia. Stał tak w doniczce - w sumie bez większego celu i powodu. A tu proszę... początek czerwca, przyjeżdżam z weekendu, zerkam przypadkowo na bananowca a tam... świeży mały odrost. No i jak go tu nie kochać? :)
Fajny jest! Twardziel


Juka. Zwykła, karolińska. Rośnie kilka lat w tym miejscu - posadzona jako mała sadzonka od rodziców. W tym roku trochę zszokowała. Kwiatostanów bez liku. Nie narzekam. Będzie dużo nasionek ;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz